muzyczka

czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 6 "Trop"

Dawid wyszedł, a ja niecierpliwie czekałam na jakieś informacje. Usłyszałam telefon. Odebrałam.
-Anka, nie ma tu tego. -Powiedział Dawid.
-Jak to nie ma? - Zapytałam.
-Ktoś tu był przed nami. -Odpowiedział.
-Kur... -Byłam zdenerwowana
-Chyba wiem kto. -Rzekł Dawid.
-No dawaj. -Odpowiedziałam.
-Aleksandra Wójcik. Była policjantka z wydziału kryminalnego. Teraz pracuje jako
dziennikarka. 
-Powiedział.
-Jesteś pewny? -Zapytałam.
-Tak, jestem pewny. Znalazłem bransoletkę przed wejściem do magazynu, którą jej dałem jak odchodziła z policji. -Odpowiedział Dawid.
-Jesteś pewny że to jej bransoletka? -Spytałam.
-Tak. Ta bransoletka jest tylko jedna bo została wykonana na zamówienie - Odpowiedział.
-Dobra. To nie może być przypadek. Ta dziewczyna wie coś, czego my nie wiemy. -Powiedziałam.
-Też uważam że coś się za tym kryje i że nie jest to zbieg okoliczności -Rzekł Dawid.
-Co o niej wiemy? Znamy jej miejsce pobytu? -Zapytałam.
-Niestety nikt nie zna jej miejsca pobytu, zostało to utajnione. -Odpowiedział.
-Może gdybym ładnie poprosiła parę osób...-Powiedziałam.
-Nawet ty nic nie zdziałasz, nie dadzą Ci tych informacji -Rzekł.
-Dobra, jeszcze coś wykombinuję. Wracaj. -Odpowiedziałam.

Po kilkunastu minutach do mojego pokoju przyszedł Dawid. Zaproponował mi, żebym już poszła do domu i zajęła się córką. Tak więc zrobiłam.
Chwilę później byłam już w domu. Tam radośnie przywitała mnie córka.
-Cześć mamusiu! -Krzyknęła Madzia.
-Hej kochanie. -Odpowiedziałam.
Usiadłyśmy i zaczęłyśmy gadać o sprawach poważnych, ale i o głupotach. Po rozmowie bawiłyśmy się w różne zabawy.

Dzisiaj znów miałam problemy ze snem... Około 1 w nocy usiadłam przed moim laptopem, ponieważ wpadłam na pewien pomysł. Skoro Aleksandra Wójcik jest dziennikarką, może znajdę w internecie stronę z adresem jej miejsca pracy. Zaczęłam szukać, po godzinnym poszukiwaniu w końcu znalazłam to, co chciałam. Jutro się tam udam.

Z samego rana wstałam i nawet nie udałam się do pracy, tylko od razu do miejsca, w którym prawdopodobnie pracuje Aleksandra Wójcik. Powiadomiłam Tomka, by zaraz tu przyjechał.
Na miejscu zastałam jakiś brzydki budynek. Na początku zastanawiałam się, czy to na pewno ten budynek, którego szukam. Weszłam do środka i przekonałam się, że faktycznie pracuje tam jakiś facet przed biurkiem, jednak niestety nie widziałam Aleksandry. Weszłam do gabinetu szefa. To był obleśny typ! Tak czy siak, musiałam go przepytać, ponieważ to mogło mnie doprowadzić do szybszego zakończenia zagadki.
-Dzień dobry. Nazywam się Anna Strzelecka, FBI. Pan Wojciech Suchoń? -Zapytałam.
-Tak. Czego chce tu ode mnie FBI?...-Spytał się.
-Czy pracuje u pana Aleksandra Wójcik? - Zapytałam.
-Nie... Kiedyś tu pracowała...-Odpowiedział smutno.
Przepytałam go jeszcze o kilka rzeczy i wyszłam z jego gabinetu. Tam czekał na mnie Tomek.
-O, jesteś. Trzeba przepytać jeszcze tego pracownika. - Powiedziałam.
-Już to zrobiłem. -Odpowiedział Tomek.
-Dzięki. -Rzekłam.
-Nie ma sprawy. -Odpowiedział.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i poprosiliśmy, aby w razie nowych informacji zadzwonili do nas.
-To co, może teraz na jakąś kawę? -Zaproponował Tomek.
-Jasne. -Odpowiedziałam i poszliśmy do pobliskiej kawiarni.
Po kilkunastu przyjemnych minutach udaliśmy się znowu do pracy. Tam ,,przywitał" nas Dawid.
-No i co, dowiedzieliście się czegoś?
-Zapytał wyraźnie zaniepokojony.
-Niestety nie. -Odpowiedziałam.
-To niedobrze. -Rzekł.



*********************************************************************************
No i to by było na tyle :)
Zapraszam na naszego fanpage'a
https://www.facebook.com/pages/Kryminalna-Zagadka/540062396145600?fref=ts
Pozdrawiam
Amelka :)

I Olka♡♡♡♡♡  która  dzielnie  dotrzymywala  towarzystwa  przy  pisaniu...

środa, 29 lipca 2015

Rozdział 5 "Ostrzeżenie, czy raczej groźba?"




Gdy tak stałam nieruchomo we wnęce, obok mnie przeszedł jakiś mężczyzna, ale na szczęście mnie nie zauważył. Po chwili usłyszałam znajomy głos.
-Anka, nie ma tu tego.
-... 
-Ktoś tu był przed nami. 
-... 
-Chyba nawet wiem, kto. - powiedział, a ja zauważyłam, że na ręce brakuje mojej bransoletki. "Cholera" zaklęłam w myślach.
-... 
-Aleksandra Wójcik - była policjantka z wydziału kryminalnego. Teraz pracuje jako dziennikarka 
-... 
-Tak, jestem pewny. Znalazłem bransoletkę przed wejściem do magazynu, którą jej dałem jak odchodziła z policji.
-... 
-Tak. Ta bransoletka jest tylko jedna, bo została wykonana na zamówienie.
-... 
-Też uważam że coś się za tym kryje i że nie jest to zbieg okoliczności.
-...
-Niestety nikt nie zna jej miejsca pobytu, zostało to utajnione
-... 
-Nawet ty nic nie zdziałasz, nie dadzą Ci tych informacji.
Głos i kroki oddalały się. Gdy byłam pewna, że już poszedł, wyszłam z magazynu i udałam się do mieszkania. Muszę bardziej uważać

Następnego dnia wstałam wcześnie rano, weszłam na pocztę i sprawdziłam odpowiedzi. Dostałam odpowiedź z wydawnictwa, przyjęli mój artykuł. Wstałam z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic, po czym zjadłam śniadanie i wyszłam z mieszkania. Mam tylko nadzieję, że nie będą mnie szukać, a nawet jeśli to i tak nie znajdą. Moje dane zostały utajnione dla mojego bezpieczeństwa. Udałam się do parku, gdzie uwielbiam spędzać wolny czas. Usiadłam na trawie pod wielkim dębem i rozkoszowałam się ciszą, słońcem i przyjemnym wiaterkiem. Mogłabym tu siedzieć cały dzień. Nie przepadam zbytnio za towarzystwem, odpowiada mi samotność.
Rzeczy, które znalazłam wczoraj, zabezpieczyłam i schowałam w bezpiecznym miejscu. Po kilku godzinach w końcu wstałam i udałam się zrobić małe zakupy do pobliskiego sklepu. Wzięłam mały chleb, masło, maślankę, ser, szynkę, pomidory i kilka bułek, po czym podeszłam do kasy i zapłaciłam gotówką za zakupy. Po skończonych zakupach udałam się do bloku i wzięłam z skrzynki listy. Poszłam do mieszkania. Tam rozpakowałam zakupy i przejrzałam listy; rachunek za gaz, rachunek za wodę, przypomnienie o zapłaceniu czynszu, jakieś broszurki i... kartka, na której napisane było ; ,,ZNAM TWOJĄ TAJEMNICĘ. WIEM KIM JESTEŚ. NIE INTERESUJ SIĘ TĄ SPRAWĄ BO SKOŃCZYSZ MARNIE"  Usiadłam zamurowana na kanapie i nie wiedziałam co mam zrobić, w końcu postanowiłam że nie przestanę szukać rozwiązania. Ten list przekonał mnie, że muszę go znaleźć. Po ptostu muszę być jeszcze bardziej ostrożna.
-------------------------
A oto kolejny  rozdział  :) 
Komentujcie 
Pozdrawiam 
Olka < 3 < 3 < 3 

niedziela, 26 lipca 2015

Miniaturka "życie potrafi być niesprawiedliwe"



Przed domem na huśtawce siedziała ośmioletnia dziewczynka a z jej oczu płynęły łzy. Była smutna bo jej rodzice znów się pokłócili i myślała że to przez nią. Siedziała tak od kilku godzin gdy usłyszała głos ojca 
-Ola wracaj do domu!!!- nie śmiała się sprzeciwić, więc potulnie wróciła do domu. Gdy tylko przekroczyła próg domu zaczęło się piekło.
-Co ja ci mówiłem o wychodzeniu z domu? - warknął groźnie barczysty mężczyzna.
-Że nie wolno... - powiedziała cicho.
-No właśnie, za karę spędzisz dwa dni bez jedzenia i picia w komórce! Nie chcę cię słyszeć bo kara się przedłuży - powiedział ostrym głosem. - Zrozumiano?!!! - krzyknął dziewczynce do ucha.
-Tak - pisnęła i wylądowała w komórce pod schodami a drzwi zostały zamknięte na kłódkę. Położyła się na materacu i cichutko popłakiwała...


6 lat później


Brązowowłosa dziewczyna siedziała przy swoim biurku i odrabiała lekcje, kilka dni temu skończyła 15 lat. Gdy rozwiązywała równania z matematyki, usłyszała krzyk i płacz matki oraz podniesiony głos ojca. Szybko wstała z krzesła nie zważając na pióro, które spadło na podłogę. Wybiegła z pokoju i zeszła szybko po schodach do salonu gdzie pijany ojciec znów bił matkę
-Zostaw ją/ - krzyknęła i zasłoniła matkę własnym ciałem.
-Jesteś nikim! - krzyknęła mu prosto w twarz - nie nawiedzę cię! 
-Ty mała szmato! - warknął i uderzył ją z pięści w brzuch, dziewczyna zgięła się w pół a po chwili została uderzona czymś w głowę i zemdlała...

3 lata później


Dzisiaj kończyła osiemnaście lat, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i pieniądze do plecaka. Miała już dość życia pod jednym dachem z tymi ludźmi, ojciec był alkoholikiem. Bił ją i matkę którą ona próbowała nakłonić do tego, by złożyła donos na policji. Niestety bez skutku... Matka ciągle powtarzała że to przez alkohol i że on się zmienił. Dziewczyna wiedziała że ojciec nigdy się nie zmieni, więc w dniu swoich osiemnastych urodzin gdy rodzice spali wyszła z domu. Obiecała sobie, że już do niego więcej nie wróci...

________________________________
A oto mała miniaturka :) co o niej sądzicie :)
komentujcie :)
Pozdrawiam
Olka<3<3<3

czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 4 "Miejsce zbrodni"

Godzina 13:40.
Właśnie przeglądałam papiery gdy do mojego gabinetu wbiegł Dawid.
-Ania, kolejna ofiara. Musisz tam pojechać. Ulica Lipowa 36. -Powiedział Walaszek, a ja zerwałam się i wybiegłam z budynku. Weszłam do mojego auta i szybko ruszyłam przed siebie.
Na ulicę Lipową miałam około 10 minut samochodem. Dojechałam tam i weszłam do magazynu. Na miejscu leżała martwa kobieta. Podeszłam do jednego z policjantów i rozpoczęłam rozmowę. Powiedział mi wszystko co wiadomo o ofierze. Potem kucnęłam obok zabitej kobiety i zaczęłam pisać w służbowym notatniku.

                 

    22.07.2015r, godzina 14:00
Około godziny 13:30 dozorca znalazł w magazynie martwą kobietę. Była to 36-letnia Monika Dudek, czwarta ofiara panującego w Warszawie seryjnego mordercy. Pracowała ona w kwiaciarni. Na ciele ma nieliczne oparzenia oraz cięte rany. Jak każda ofiara, ma również wycięty napis ,,Następna" na ręce. Tak jak wszystkie zamordowane kobiety, została zabita w godzinach nocnych. Policja praktycznie nie ma dowodów w tej sprawie, więc do akcji wkracza FBI.
Agent prowadzący sprawę - Anna Strzelecka.





Gdy skończyłam pisać wstałam i rozejrzałam się po magazynie. Na początku wydawało mi się, że policjanci dokładnie przejrzeli magazyn i wszystko znaleźli, jednak po chwili zauważyłam na podłodze dziwną, małą, czarną różę oraz skrawek jakiegoś zdjęcia. Włożyłam rękawiczki i przełożyłam to na blat, po czym kazałam zdjąć odciski palców. Policjanci powiedzieli mi, że zrobią to zaraz, a ja poszłam dalej. Niestety nic więcej nie udało mi się znaleźć. Gdy już miałam wychodzić, jakiś policjant zaczepił mnie.

-Dowódca kazał mi pani przekazać, że była tu dziennikarka. -Powiedział.
-To chyba oczywiste, wszędzie muszą być... Jej imię i nazwisko? -Spytałam.
-Aleksandra Wójcik. -Odpowiedział, a ja się zdziwiłam. 
-Wójcik? Przecież pierwsza ofiara miała na nazwisko Wójcik. -Powiedziałam.
-No faktycznie, ale to może być tylko zbieg okoliczności. -Odrzekł mi.
-Może być, ale ja nie wierzę w zbiegi okoliczności. -Odpowiedziałam i wyszłam z magazynu.
Zakręciło mi się w głowie. Po wczorajszej nieprzespanej nocy źle się czułam. Kilka minut później wsiadłam do samochodu i ruszyłam do biura.

18:40
Siedziałam przy biurku i popijając kawę przeglądałam papiery. Przypomniałam sobie, że policja miała zdjąć odciski z tej róży i zdjęcia. Wstałam i zadzwoniłam do mojego znajomego policjanta, który miał to zrobić.
-Cześć Marek. I co, zdjęliście te odciski palców? - Zapytałam.
-Jakie odciski palców? -Marek był zaskoczony.
-No przecież mieliście zdjąć odciski palców z różyczki i zdjęcia. -Odpowiedziałam zdenerwowana.
-No tak, faktycznie. Przepraszam, zapomniałem. -Zdenerwowałam się jeszcze bardziej.
-Jak to zapomniałeś? Ale macie to u siebie? - Zapytałam.
-Nie, nic nie mamy. -Odpowiedział.
-Zostawiliście to w tym magazynie?! -Spytałam.
-Chyba tak. -Odrzekł, a ja rozłączyłam się.
Do mojego gabinetu wszedł Dawid.
-Ania, coś nie tak? -Dawid zauważył moją złość.
-Na tej cholernej policji nie można polegać. Mieli zdjąć odciski palców z dwóch rzeczy, a nawet nie wzięli ich z magazynu! Będę musiała tam jechać. -Powiedziałam.
-Spokojnie, ja to załatwię. -Odpowiedział mi Dawid.
-Dzięki. Odwdzięczę się. -Rzekłam, a gdy Dawid wyszedł z mojego pokoju, kontynuowałam przeglądanie papierów.


*********************************************************************************
No i 4 rozdział za nami :)
Podobał się wam?
Pozdrawiam
Amelka :)
Ps. Możliwe że za tydzień nie pojawią się rozdziały ponieważ będę nad morzem, ale jeśli zdążę napisać przed wyjazdem to notki będą  :)

środa, 22 lipca 2015

Rozdział 3 "Czarna róża"



Wyszłam na mały spacer, by rozprostować nogi. Nagle usłyszałam syreny, a po chwili zauważyłam radiowozy. Szybko za nimi poszłam i trafiłam do jakiegoś opuszczonego magazynu. Przyszło mi na myśl tylko jedno; doszło do kolejnego morderstwa. Gdy policjanci zabezpieczali teren, ja podeszłam i pokazałam jednemu z policjantów mój dokument i pozwolenia, a on wysłał mnie do dowódcy. Weszłam do magazynu, po czym zrobiłam kilka zdjęć. Rozejrzałam się dokładnie po pomieszczeniu.Wyglądało to zupełnie tak jak u mojej kuzynki. Do mojej głowy napłynęły wspomnienia, gdy ją znalazłam. Zrobiło mi się słabo. Oparłam się o ścianę, ale szybko się otrząsnęłam i podeszłam do dowódcy.
-Dzień dobry, nazywam się Aleksandra Wójcik. Dziennikarka z gazety "Kryminał WW", czy mógłby mi pan odpowiedzieć na kilka pytań?
-Na to, co będę mógł, odpowiem. - powiedział rzeczowym głosem. Zadałam policjantowi kilka pytań i wyszłam, jak mi kazano. Udałam się do mojej ulubionej kawiarni, gdzie zamówiłam gorącą czekoladę i kawałek szarlotki i zaczęłam pisać kolejny artykuł;

"Kolejna ofiara groźnego mordercy"

"Kolejna Kobieta celem okrutnego mordercy"

Kolejną ofiarą jest 36-letnia Monika Dudek pracująca w kwiaciarni. Tak jak poprzednie ofiary na całym ciele miała cięte rany i poparzenia, a na ręce napis "następna"... Napastnik nie zostawia po sobie żadnych śladów... Policja jest bezradna. Z moich własnych źródeł dowiedziałam się, że do akcji włącza się FBI... Policjanci alarmują, aby nie wychodzić nigdzie samemu po zmroku oraz nie odbierać podejrzanych telefonów...


Liza


Moje artykuły podpisywałam jako Liza, gdyż nie chcialam podawać mojego imienia i nazwiska w gazecie. Zjadłam to, co zamówiłam. Popatrzyłam w niebo, było bezchmurne. Zapłaciłam i ruszyłam w stronę mojego mieszkania. Czas zacząć własne dochodzenie. Ubrałam się w jakieś nierzucające w oczy ciuchy i spięłam włosy w kucyka. Około 19 wyszłam z domu i poszłam na miejsce zbrodni, nie było tam już policji. Ubrałam rękawiczki i poszłam na tyły magazynu, korzystając z metod wyuczonych na policji, weszłam do niego i zapaliłam moją latarkę. Zaczęłam rozglądać się po nim, przejrzałam wszystkie pomieszczenia, ale nic nie znalazłam. Nagle zauważyłam fragment zdjęcia i małą czarną różyczkę na blacie, policja to przeoczyła, ale ja domyśliłam się że to należy do sprawcy, bo takie same rzeczy znalazłam w innych miejscach. Nagle usłyszałam kroki, więc szybko schowałam się w jakieś wnęcę modląc się by mnie nikt nie znalazł...
I o to 3 rozdział :)
miałam  go  dać  dopiero  jutro  ale  stwierdziłam  że  dam  go dziś  :)
 normalnie  będę  w stawiać  notki  w czwartki :)
Jak się wam podoba :)
Komentujcie
Pozdrawiam
Olka<3<3<3

czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 2 ''Modus Operandi"

-Policja sobie nie radziła, więc wezwano nas. Strzelecka będziesz prowadziła tę sprawę. - Powiedział Andrzej, nasz szef. Wybrał akurat mnie,  a to oznaczało że muszę się postarać.
-Tak jest - Odpowiedziałam i wyszłam z pokoju Dulickiego. Dzisiaj byłam strasznie rozkojarzona.
Usiadłam przy biurku i po chwili się ogarnęłam. Zaczęłam przeszukiwać różne dokumenty i raporty, aby dowiedzieć się jak najwięcej o tych kobietach. Jedna było żoną i matką, druga miała zaledwie 17 lat. O Agacie Wójcik nie wiedzieliśmy praktycznie nic. Potem zaczęłam przeglądać zdjęcia z miejsca zbrodni. Zawsze to były jakieś opuszczone magazyny, lub coś w tym rodzaju. Zaczęłam szukać szczegółów, które łączyły by ofiary. Niestety nic nie odkryłam. Kobiety nie znały się, nie miały wspólnych znajomych. Wyglądało to tak, jakby zabójca wybierał je losowo. Gdy przez chwilę pomyślałam, że on mógłby porwać mnie, lub co gorsza moją córkę... Nie mogę teraz o tym myśleć. Muszę się skupić na pracy. Modus operandi mordercy jest straszny, brutalny i dosyć nietypowy.  Najpierw nożem dźgał swoje ofiary, później rozgrzanym metalem przypalał ich skórę a następnie ciął rękę tak, aby wyryć słowo ,,Następna". Ofiary wykrwawiały się.
Dalej przeglądałam papiery, w nadziei że znajdę tam klucz do złapania sprawcy. Jednak myliłam się. Nic nie znalazłam. Nawet nie zauważyłam że przeglądałam papiery już dwie godziny. Wstałam i poszłam zrobić sobie kawę. Wyszłam z mojego gabinetu gdzie spotkałam Wiktora.
-Cześć Ania. Gratulacje, sprawa jest twoja. -Powiedział Wiktor. Na początku myślałam że mówi to z ironią, bo szczerze mówiąc nie jest to mój przyjaciel. Ostatnio był na mnie zły, ponieważ przyjęłam jego sprawę. Jednak Wiktor tym razem wyglądał, jakby szczerze mi pogratulował.
-Dzięki. Już nie jesteś na mnie obrażony? -zapytałam zdziwiona.
-Przepraszam. Zachowałem się jak kretyn - odpowiedział mi, a ja zdziwiłam się jeszcze bardziej.
-Dobra, nie ma sprawy. Teraz wybacz, ale się spieszę. - powiedziałam i poszłam w stronę
automatu do kawy.




_*_*_*_*_*_*_*_*_*_

No i drugi rozdział za nami :)
Dzisiaj nie było ekscytująco, ale to dopiero początek, a dowiedzieliście się dużo o zabójcy :)
Pozdrawiam
Amelka :)

środa, 15 lipca 2015

Rozdzial 1 "Decyzja"

Siedziałam przy swoim biurku i przeglądałam dokumenty dotyczące ostatnich morderstw, popijając gorącą czekoladą. Już miałam zacząć pisać nowy artykuł, gdy usłyszałam, że wzywa mnie szef. Czego on u diabła znów ode mnie chce?... Pewnie znów będzie starał się mnie poderwać jak ostatnio. Jest okropnie ohydny...
-Wzywał mnie pan - powiedziałam. 
-Ależ czemu tak oficjalnie Olu? - powiedział i wstał zza biurka, po czym podszedł do mnie.
-Wiesz, nie podoba mi się to, co piszesz ostatnio w swoich artykułach.
-Piszę prawdę. - powiedziałam chłodno.
-Ale ludzie nie chcą o tym czytać, chcą sensacji. - stanął za mną i odsunął mi włosy. -Znam twoją tajemnicę. Wydam ją, jeśli nie będziesz mi posłuszna - zamarłam. Jego obleśne ręce zaczęły błądzić po moim ciele. Wzdrygnęłam się, chciałam wyjść, ale on trzymał mnie mocno. Zostałam popchnięta i uwięziona między nim a ścianą. Wpił mi się w usta, a jego język wdarł do mojego gardła. Na szczęście udało mi się go uderzyć z buta w krocze i uwolnić. 
-Zwalniam się, papiery prześlę pocztą - powiedziałam i wyszłam. Doprowadziłam się do poprzedniego stanu i zabrałam z biura mojego laptopa oraz papiery. Od tej chwili będę pracować na własną rękę. Zadzwoniłam do pewnej kobiety, która kiedyś przedstawiła mi niezłą ofertę.
-Dana, twoja oferta jest dalej aktualna? -spytałam.
-Tak - odpowiedziała.
-Kiedy mogę do Ciebie wpaść?
-Za godzinę u mnie w gabinecie.

Po 40 minutach byłam na miejscu. Odczekałam te 20 minut i zostałam zaproszona do gabinetu.
-Dzień dobry Aleksandro, przemyślałaś moją propozycję? - zapytała patrząc mi prosto w oczy.
-Teraz będę zależna sama od siebie, mogę zdobyć materiały na własną rękę i wysyłać tobie gotowe artykuły? -dopytałam.
-Dokładnie. -odpowiedziała.
-W takim razie zgadzam się.
Rozmawiałyśmy jeszcze o kontakcie i wynagrodzeniu po czym udałam się do mieszkania. Zjadłam kolację i nalałam sobie gorącej wody do wanny. Zażyłam długą kąpiel, po czym poszłam spać.

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-

A o to 1 rozdział :-)
I jak się wam podoba :-)
                                                                                                                           
Pozdrawiam :D
Olka<3<3<3

Wstęp



Cześć jestem Amelka i piszę tego bloga wraz z Olką. Obie mamy też swoje własne blogi o policjantach. Zaczęłyśmy pisać bloga o takiej tematyce, ponieważ obie lubimy kryminały a naszą pasją jest pisanie.
Co do fabuły tego bloga to podamy ją w takim małym skrócie;
Akcja dzieje się w Warszawie, gdzie grasuje zabójca. Zabił już 3 kobiety.
Do tej sprawy wkracza FBI, a jako dowódcę przydzielono Annę Strzelecką.
Zagadkę próbuje rozwiązać również dziennikarka Aleksandra Wójcik.

To było na tyle
Do zobaczenia
Pozdrawiają
Olka<3<3<3
i
Amelka :)