muzyczka

piątek, 25 września 2015

Rozdział 18 "Ukłucie róży"

-Cześć Anka, mam do ciebie sprawę - powiedziałem.
-Hej Dawid, mógłbyś zadzwonić później? - spytała.
-To pilne. 
-Co się stało?
-Ktoś włamał się do mieszkania Olki, raczej nic nie zginęło, ale jest w całym mieszkaniu jest okropny bałagan. Po za tym znaleźliśmy kopertę, w której była jakaś kartka. Było na niej napisane "Czyli dalej w to brniesz. To nie zbyt mądra decyzja. to ostatnie ostrzeżenie, więcej nie będzie. Nie mieszaj się w to jeśli chcesz żyć" i mała biała zakrwawiona róża.
Przez jakiś czas w telefonie brzmiała cisza
-Anka jesteś tam? - Spytałem zaniepokojony
-Tak, jestem - odezwała się
-Co się stało?
-W moim domu wygląda tak samo. Zadzwoń do Wiktora żeby pomógł wam zabezpieczać ślady, a ja poproszę o pomoc Barbarę i Tomka.
-Dobrze.
Rozłączyłem się i podszedłem do Olki, która była tym włamaniem bardzo zdenerwowana...



Czekałam aż Dawid skończy rozmawiać z Anką. Jedyne, o czym myślałam, to kto włamał się do mojego mieszkania. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam kiedy Dawid skończył rozmowę
-Olka... - powiedział ,
-Co powiedziała Anka? - spytałam
-Powiedziała że mamy zadzwonić po Wiktora, aby pomógł nam zabezpieczać ślady, sama by tu przyjechała ale do niej też ktoś się włamał.
-To nie jest przypadek. - powiedziałam zamyślona -Jestem pewna że to sprawa tego mordercy.
- Anka jest takiego samego zdania - powiedział
-Dobra to zadzwonię po Wiktora.
I jak powiedziałam tak zrobiłam, po 10 minutach pojawił się Wiktor
-Widzę, że szykuje się ciężka robota. - powiedział gdy wszedł do salonu i przywitał się z nami
-Wątpię żeby zostawił jakiekolwiek ślady - powiedziałam
-Myślę że najlepiej jak się rozdzielimy. Ja sprawdzę moją sypialnię i łazienkę, Dawid ty zajmiesz się pokojem gościnnym i kuchnią, a ty Wiktor salonem i przedpokojem - zarządziłam
-Dobrze - powiedział Dawid i zajęliśmy się poszukiwaniem jakiś śladów.
Najpierw zrobiłam zdjęcia, w jakim stanie zastałam pokój i łazienkę. Potem zajęłam się szukaniem jakiś śladów przy okazji ogarniając ten syf. Po dwóch godzinach skończyłam i udałam się do salonu zobaczyć jak radzą sobie chłopaki. Oni też skończyli
-Znaleźliście jakieś ślady? - spytałam
-U mnie czysto - powiedział Dawid
-Tak samo u mnie - powiedział Wiktor
-A u ciebie? - spytał
-U mnie tak samo - powiedziałam i zrezygnowana usiadłam obok Wiktora  -Mamy tylko ten list i różę - powiedziałam i wzięłam do ręki małą białą, ale zakrwawiona różę. Na myśl przyszedł mi jeden wierszyk z dzieciństwa;

Róża choć piękna, kolce posiada.
To symbol miłości i cierpienia.
Jest delikatna. a zarazem ostra.
Strzeż się ukłucia róży,
Bo ono najbardziej rani.


Zadzwoniłam do Barbary i Tomka. Powiedzieli że będą tu za 15 minut. Około 20 minut później, byli już w moim mieszkaniu.
-Cześć, znalazłaś coś? -Spytał widocznie zaniepokojony Tomek.
-Nie, czekałam na was. -Odpowiedziałam.
-Okej, to zaczynamy?

-Tak, jasne. -Powiedziałam i zaczęliśmy we troje przeszukiwać moje mieszkanie. Nic nie znalazłam, Barbara też.
-Patrzcie, coś mam! -Krzyknął Tomek.

-To jakiś list. -Powiedziałam i otworzyłam kopertę. W niej był dziwny wiersz. 


"A gdy róża cię ukłuje,
Truciznę w twe serce wleje.
I nie zauważysz, kiedy
Oddasz swoje życie w jej ręce"
A niżej było napisane:

Nie znajdziesz  odpowiedzi  na  wszystkie  pytania.  Lepiej  trzymaj  się  od  tej  sprawy  z daleka


-Cholera, Anka. Dostajesz pogróżki? -Spytał Tomek.
-Tak, od dłuższego czasu. Dlatego moja córka jest u ojca. -Powiedziałam.
-Wszystko w porządku? -Spytała Barbara.
-Tak, okej. Po prostu zakręciło mi się w głowie, to nic poważnego. -Rzekłam.



-Musimy ustalić kilka faktów. - powiedziała Anna.
Po tym jak skończyliśmy zabezpieczać dowody, wszyscy spotkaliśmy się w gabinecie Anki.
-To bardzo dziwne, że włamali się do waszych mieszkań, dodatku w biały dzień.  - rzekł Tomek.
-W moim mieszkaniu, a także w domu Anki, sprawca nie pozostawił żadnych śladów. To nie jest robota amatora - stwierdziłam
-Musimy ustalić plan działania - stwierdził Wiktor.
To był bardzo nerwowy dzień, nie mogłam siedzieć na krześle, więc stanęłam obok okna i przyglądałam się ruchu na drodze. Omówiliśmy wszystko co nam przykuło uwagę. Gdy słyszałam od Anny to
-W tym liście, co znaleźliśmy u mnie, był fragment jakiegoś wiersza. Brzmi on tak; "A  gdy róża cię ukłuje, truciznę w twe serce wleje. I nie zauważysz, kiedy oddasz swoje życie w jej ręce"...
-To bardzo dziwne, co niby przez to chciał ci powiedzieć włamywacz? - zamyślił się Wiktor
-Brakuje w tym logiki i...  - Zaczęła Barbara.
-A właśnie, że jest w tym logika. -Powiedziałyśmy z Anką w tym samym czasie, a reszta spojrzała na nas z zaciekawieniem
-Niby jaka? - spytał Tomek i oparł się o biurko
-Przy każdej ofierze znajdowaliśmy fragment zdjęcia i małą czarną różę. Wygląda na to, że morderca odniósł się do tego wiersza. A jeśli spojrzelibyśmy na to z psychologicznego punktu widzenia, to kobieta jest określana właśnie tak. Niby delikatna jak płatki róży.... -mówiła Anka....
-Ale potrafi być ostra jak jej kolce...- dokończyłam.
-Dokładnie. - Powiedziała Anka. G
dy to mówiła nie zauważyłam...
-Olka możesz przestać? - powiedział Dawid
-Ale co? - spytałam zdziwiona 
-Chodzić w kółko - powiedział rozbawiony
... że od jakiegoś czasu krążę po pomieszczeniu. Przestałam więc i oparłam się o parapet.   
-Rzeczywiście jest w tym sens. - powiedziała Barbara
-W dodatku ten wiersz coś mi mówi, ale nie wiem co... - zamyśliłam się. a po chwili powiedziałam
-Anka. Ja i Wiktor jedziemy na 3 dni do Krakowa. Prawdopodobnie znajdziemy tam jakieś informacje. - powiedziałam
-Dobrze, za to ja i Tomek udamy się jeszcze raz do tego domu. Może znajdziemy tam coś nowego. - powiedziała Anka
-Ja natomiast zobaczę na te fragmenty zdjęcia i spróbuję je ułożyć -rzekła Baśka
--Okej, to ja pójdę na rozpytanie wiesz gdzie. -odpowiedział  Dawid.


Wszyscy już wyszli z gabinetu, zostałam tylko ja z Tomkiem.
-To co lecimy? - Spytałam.
-Tak, jasne. - Powiedział.
Około 25 minut później byliśmy na miejscu. Tym razem, co ciekawe, drzwi były zamknięte. Obeszliśmy dom i zauważyliśmy uchylone okno. Tomek mnie podsadził, a ja znalazłam klucz i otworzyłam mu drzwi. Tym razem chcieliśmy dokładnie przeszukać dom. Po kilkunastu minutach szukania, zauważyłam coś.
-Tomek, chodź tu! -Krzyknęłam.
-Co się stało? - Spytał.
-Popatrz na tę szafę.
-No co? Szafa.
-Ah... Nic dziwnego że ja prowadzę tę sprawę. -
Powiedziałam ze śmiechem. 
-Popatrz co jest za szafą.
-O cholera, jakieś drzwi. - Powiedział zaskoczony Tomek.
 -Faktycznie spostrzegawcza jesteś.
-Taka robota. To co, kto pierwszy wchodzi? -
Spytałam.
-Panie przodem. - Powiedział ledwo powstrzymując się od śmiechu.





















Weszłam do środka i od razu to, co przykuło moją uwagę, to niepasująca do reszty mebli szafka na dokumenty. Wyglądała na nową. nie tak jak inne rzeczy znajdujące się w pokoju. Otworzyłam ją i wyjęłam dokumenty. Większość była nie czytelna, jednak.... Jedyny dokument, jaki dało się przeczytać. to lista. Prawdopodobnie członków mafii.



-Christofer Devils? Przecież to ten nasz zabójca. - Powiedziałam.
-No tak. W ogóle co oznaczają te skreślenia?
-A może... Jeśli ktoś jest skreślony, to oznacza że nie żyje?
-Hm... Może ma to sens.

-Czyli że 4 osoby z tej mafii żyją. Cholera, to oznacza, że każdy z nich tak naprawdę może być zabójcą.
-No tak.... 

Przeszukaliśmy jeszcze cały dom, ale nic ciekawego nie znaleźliśmy.
-To co, może kawa? -Zaproponował Tomek.
-Dzisiaj wypiłam już za dużo. -Powiedziałam.
-No to herbata. - Zaśmiał się. Ostatecznie pojechaliśmy do jakiejś restauracji i zamówiliśmy sobie po kawałku szarlotki. Potem wróciliśmy do siedziby.




Gdy skończyło się spotkanie, udaliśmy się do mojego mieszkania, bym mogła spakować kilka rzeczy.
-Ola wszystko w porządku? - spytał się zaniepokojony Wiktor.
-Tak, wszystko w porządku - powiedziałam, chciałam iść dalej, ale Wiktor złapał mnie lekko za ramię obrócił w swoją stronę.
-Przecież widzę. 
-Mam już tego wszystkiego dość, całego tego zamieszania, tych brakujących elementów, przeszłości która do mnie wraca i przyszłości. - nie dałam rady dłużej ukrywać emocji które ostatnio często chowałam za wymuszonymi uśmiechami. Po raz pierwszy od dawna powiedziałam komuś co tak naprawdę czuję....

Słuchałem uważnie, co mówi. Nie mogłem uwierzyć, ile ta dziewczyna była w stanie znieść. Mimo że znamy się od niedawna, podziwiałem jej determinację i odwagę. Widziałem że te wyznanie nie jest dla niej łatwe, gdyby zamiast mnie była tu Anka albo Tomek... prawdopodobnie nie otworzyłaby się przed nimi. Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałem jak... Próbowałem, ale jedyne co wydostało się z moich ust to ,,Przykro mi". Nic więcej nie mogłem wydusić....

-Przepraszam - powiedziałam, gdy doszło do mnie. jak się zachowałam.
-Nie masz...
-Dobra, chodźmy już. - przerwałam mu i w milczeniu przeszliśmy resztę drogi. Dlaczego ja mu to wszystko powiedziałam?... To do mnie zupełnie niepodobne...
Gdy spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy udaliśmy się do mieszkania Wiktora, gdzie ten miał zostawiony swój prywatny samochód którym pojechaliśmy do Krakowa...






********************************************************************************************************

No i kolejny rozdział za nami :)
Jak wam się podobał? :P
Czy macie już jakieś teorie, odnośnie fabuły? :)
Pozdrawiamy
Amelka :)
      I
Olka <3<3<3

czwartek, 17 września 2015

Rozdział 17 "Kolejna ofiara i włamania"


Dość późno wróciłam do domu. To, czego się dowiedziałam od Wiktora zupełnie wytrąciło mnie z rytmu.
-Co jest Olka? - spytał mnie Dawid, gdy mnie zobaczył.
-Nie, nic. - powiedziałam
-Na pewno?
-Jestem tylko zmęczona, pójdę spać. - powiedziałam
-Dobra, ja też się udam na spoczynek, dobranoc.
-Dobranocka.
Wzięłam szybki prysznic, zamknęłam się w swoim pokoju, odpaliłam laptopa i włożyłam do niego płytę którą dał mi Wiktor, było na niej sporo zdjęć moich i jego z jakieś wymiany między studenckiej. Tylko dlaczego ja nic z tego nie pamiętam?... i dlaczego do cholery nikt mi nie powiedział że ja na czymś taki wogóle byłam? Czemu wszystko jest takie pokomplikowane....






Gdy wróciłam do siedziby, udałam się do Barbary.
-Cześć. Co wiadomo o ofierze? -Zapytałam.
-Hej. To... Dominika Wójcik, 56 lat. Matka.... Olki. -Powiedziała.
-Cholera, nie wiedziałam. -Rzekłam zdziwiona.
-Co tam masz? -Spytała Barbara, patrząc mi na dłoń, w której trzymałam zabezpieczone cygaro.
-A no tak, w tym domu znalazłam niedopałek cygara. Świeży. Mogłabyś to sprawdzić? 
-Jasne.
-Okej, dzięki. To ja już lecę.
-Powiedziałam i wyszłam z gabinetu Barbary, a następnie z budynku. Wsiadłam do auta i pojechałam do domu.






Obudził mnie  dzwoniący telefon, popatrzyłam na zegarek. Była 9.00. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Odebrałam telefon
-Cześć Ola, mam nadzieję że cię nie obudziłam. - to była Strzelecka
-Nie, coś się stało? - spytałam
-Musimy porozmawiać, dasz radę wpaść do agencji za dwie godziny?
-Pewnie 
-To widzimy się o jedenastej.
Pożegnałam się i rozłączyłam po czym wstałam z łóżka, ubrałam się i udałam do salonu.
-Dawid a ty nie w pracy?
-Moim priorytetem jest pilnowanie Ciebie, dalsze zadania są odkładane na trochę dalszy plan - powiedział
-Nie nudzi cię pilnowanie mnie? - zaśmiałam się
-Oczywiście, że nie - powiedział.
Dawid pomógł mi zrobić śniadanie po czym udaliśmy się na miasto. Przez jakiś czas szliśmy w ciszy
-Co chciał od ciebie Wiktor? - spytał.
Z początku nie chciałam mu mówić, ale wiedziałam że mogę mu ufać.
-Pamiętasz jak ci opowiadałam o tym, jak spadłam ze schodów?
-Tak...  
-Mój tak jakby "opiekun" powiedział mi że to się stało gdy wracałam ze stażu...  - przerwałam
-Wiktor wczoraj powiedział mi że poznaliśmy się  na wymianie między studenckiej w Krakowie i pokazał mi zdjęcia. 
-To ciekawe. - zamyślił się Dawid
-Porozmawiaj z Wiktorem, myślę że to ci pomoże. Ja też poszukam jakiś informacji.
-Dzięki Dawid, prawdziwy z ciebie przyjaciel. - podziękowałam mu i spojrzałam n wyświetlacz telefonu
-O nie 10.30, za pół godziny mam się spotkać z Anną w agencji
-Podrzucę cię niedaleko mam zaparkowany samochód....




Około godziny 9 zadzwoniłam do Wójcik.

-Cześć Ola, mam nadzieję, że cię nie obudziłam. -Powiedziałam.
-Nie, coś się stało? -Zapytała.
-Musimy porozmawiać, dasz radę wpaść do agencji za dwie godziny?
-Pewnie 
-To widzimy się o jedenastej. -Powiedziałam i rozłączyłam się.
W tym momencie do mojego gabinetu wszedł Tomek.
-Cześć Ania. Mam wspaniałą wiadomość. Szef cie wzywa. -Powiedział z ironią.
-O... Faktycznie cudownie. -Odpowiedziałam ze śmiechem. Domyślałam się, po co mnie wzywa, więc szybko przygotowałam dokumenty i wyszłam z pokoju, do gabinetu Dulickiego.
-Witam, Strzelecka. -Powiedział.
-Dzień dobry. Wzywał mnie pan. -Rzekłam.
-Tak, wzywałem. Jak idzie śledztwo? -Spytał.
-Ma początku staliśmy w miejscu, ale teraz mamy już kilka poszlak i myślę, że już nie dużo nam zostaje, by znaleźć mordercę. -Powiedziałam i podałam mu przygotowane wcześniej dokumenty.
-Okej, przejrzę to sobie. Możesz już iść. -Powiedział.
Wróciłam do swojego pokoju, gdy usłyszałam telefon. Odebrałam.
-Słucham?
-Cześć Ania.
-Powiedział Damian.

-A... to ty. Cześć. Co chcesz? -Spytałam.
-Magda chciała z tobą pogadać. Masz chwilę? -Spytał.
-Jasne. -Odpowiedziałam. Pogadałam chwilę z córką, gdy do pokoju zapukała Aleksandra.
-Cześć, dobrze że jesteś. -Powiedziałam.
-Cześć.
-Mam do ciebie kilka pytań.
-Okej.

-Jaki miałaś kontakt z rodzicami? -Zapytałam i zauważyłam jak nerwowo przegryzła wargę.
-Dobry..... -Powiedziała. zauważyłam jednak, że kłamie.
-Mnie nie oszukasz. -Powiedziałam.
-Okej, powiem prawdę. Uciekłam z domu gdy miałam 18 lat... Obiecałam sobie, że już tam nie wrócę.
-Przykro mi. Wiedziałaś że ta ofiara, to twoja matka, prawda? -Zapytałam.
-Tak.... -Odpowiedziała.
-To czemu mi tego nie powiedziałaś?
-Nie wiem sama.....

I tak porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a potem Aleksandra wyszła z mojego gabinetu.






Po rozmowie z Anną udałam się do mieszkania. Dawid musiał zostać w agencji by złożyć raporty, a mi niezbyt chciało się na niego czekać. Gdy szłam obok opuszczonego sklepu, usłyszałam jakiś słaby kobiecy głos. Drzwi były zamknięte ale bardzo stare i spróchniałe, więc udało mi się wyłamać drzwi. Odbezpieczyłam pistolet i weszłam do środka, rozejrzałam się po całym sklepie ale nikogo nie widziałam. Po chwili znów usłyszałam ten głos dobiegający z szafy, podeszłam do niej ostrożnie i delikatnie otworzyłam drzwiczki. Była tam kobieta, nieźle poturbowana i ledwo przytomna. Na ręce miała napis "Następna". Widocznie morderca nie zauważył że kobieta jeszcze żyje, wyciągnęłam  ją z szafy i ułożyłam w bezpiecznej pozycji po czym zadzwoniłam po karetkę i do Anny. Karetka pojawiła się po 10 minutach w miedzy czasie kobieta przestała oddychać i musiałam zacząć ją reanimować, gdy ofiara trafiła w ręce ratowników spytałam się
-Do którego szpitala ją zabieracie?
-Do Żeromskiego na ul. Konwalickiej 34.
-Dzięki.
Karetka odjechała a po chwili przyjechała Anna.
-Co tu się stało? - spytała Anna
-Gdy szłam obok magazynu usłyszałam wolanie o pomoc, więc weszłam tu i znalazłam w szafie tą kobietę. 
-Gdzie ona teraz jest?
-Karetka zabrała ją do szpitala. Nie wiem jakim cudem udało się jej to przeżyć...



 


-Strzelecka, słucham. -Powiedziałam.
-Cześć Ania. Jestem na ulicy Leszczyńskiej, w opuszczonym magazynie. Jest tu jakaś kobieta, żyje, ale to chyba miała być kolejna ofiara mordercy... -Rzekła Aleksandra.
-Okej, jadę tam. -Powiedziałam i wybiegłam z budynku.
Około 15 minut później byłam na miejscu.
-Co tu się stało? -Spytałam.
-Gdy szłam obok magazynu, usłyszałam wołanie o pomoc więc weszłam tu i znalazłam w szafie tą kobietę.
-Gdzie ona teraz jest?
-Karetka zabrała ją do szpitala. Nie wiem jakim cudem udało się jej to przeżyć... -Powiedziała.
Rozejrzałam się po magazynie. Znalazłam kopertę, a w niej standardowo czarna róża i skrawek zdjęcia. Co ciekawe, były też tam zdjęcia.... Moje i Aleksandry. Czyli ktoś nas śledzi.
-Patrz, co znalazłam. -Powiedziałam do Aleksandry.
-No proszę, czyli ktoś nas śledził. -Rzekła.
-Tak. A wiesz co oznacza ta próba zabójstwa?
-Nie rozumiem.
-Nasz podejrzany jest niewinny. Przecież był u nas, gdy ta kobieta została prawie zabita.
-Faktycznie, czyli wypuszczamy go?
-Nie. Przecież ci groził. Ale za morderstwa nie odpowie.


Po całej akcji byłam wykończona więc gdy skończyłam zeznawać, wróciłam z Dawidem do mieszkania z nadzieją że odpocznę po tym dniu. Gdy chciałam otworzyć zamek w drzwiach do mieszkania, okazało się że są otwarte, a jestem pewna że zamknęłam je rano. Ja i Dawid odbezpieczyliśmy pistolety i po cichu weszliśmy do mieszkania, to co tam zastałam mnie przeraziło, wszystkie rzeczy były na podłodze, niektóre meble były poprzewracane i porozwalane. Przejrzeliśmy całe mieszkanie ale nikogo nie znaleźliśmy. Zastanawiam się jak to możliwe że sąsiedzi nic nie słyszeli. Na blacie w kuchni znalazłam list który otworzyłam.

"Czyli dalej w to brniesz. To nie zbyt mądra decyzja. to ostatnie ostrzeżenie, więcej nie będzie. NIE MIESZAJ SIĘ W TO JEŚLI CHCESZ ŻYĆ"
W kopercie znalazłam małą białą róże która na której była...krew . Pokazałam list i róże Dawidowi
-Dzwonimy do Anki - powiedział...





-Okej. Prowadźcie go. -Powiedziałam. Wtedy do pokoju przesłuchań wszedł podejrzany. Przesłuchanie było dość żmudne. Nie chciał nic mówić, dopóki nie postraszyłam go kilkoma paragrafami.
-Okej, powiem ci. Kazał mi to zrobić Christofer Devils. Po prostu kazał mi postraszyć dziewczynę.
-Mam nadzieję, że mówisz prawdę. To wszystko, co chcesz mi powiedzieć?
-Jeśli on dowie się, że sprzedałem go psom, zabije mnie.
-O to się nie martw, obiecuję ci że trochę posiedzisz i nie będzie miał takiej możliwości. Możecie go wyprowadzić. -Powiedziałam, a po chwili dwóch policjantów zabrało Cadra na dołek.
Chwilę później do mojego gabinetu weszła Barbara.
-Słuchaj, ten gość od cygara nazywa się Christofer Devils.
-Cholera, to o nim mówił też ten Cader. Musimy go jakoś znaleźć.
-Tylko jest jeden problem. W aktach jest napisane że on nie żyje od 28 lat.- powiedziała
-Cholera, to ciekawe.
-Masz te dokumenty o mafii?
-Kur*a.... Chyba zostawiłam w domu. Akurat wzięłam je, by w spokoju sobie przeczytać i nie zabrałam ich z powrotem.
-To miłej przejażdżki
. -Powiedziała ze śmiechem.

-Dzięki. -Odpowiedziałam i wyszłam z jej gabinetu.
Weszłam do auta i ruszyłam do domu. Ku mojemu zdziwieniu, drzwi były otwarte. Wyjęłam pistolet i sprawdziłam całe mieszkanie, ale nikogo nie było. Potem sprawdziłam, co zginęło. Okazało się, że sprawdza zrobił tylko bałagan, ale nic nie ukradł.
-Jak dobrze, że nie ma mojej córki.... -Pomyślałam i usłyszałam telefon.






***************************************************************************************************************
To by było na tyle w dzisiejszym rozdziale :)
Podobał wam się? :)
Od dzisiaj rozdziały będą pojawiały się w piątki :)
Pozdrawiamy
Amelka :)
I

Olka ♡ ♡ ♡

piątek, 11 września 2015

Rozdział 16 "Cygaro"

Całe szczęście jestem już w domu. Chcę, aby ten dzień jak najszybciej się skończył. Niestety przede mną czekała jeszcze rozmowa z Anną, a potem spotkanie z Wiktorem. Zastanawiam się, dlaczego właściwie zgodziłam się na to spotkanie, przecież praktycznie się nie znamy. Wypiłam kubek herbaty i poszłam przed wyjściem wziąć szybki prysznic...
Gdy byłam gotowa, wyszłam z mieszkania, sprawdziłam czy nie trzeba zatankować motoru i ruszyłam...



Wstałam z przed biurka i wyjęłam z szafki wcześniej przygotowane już dokumenty.
Następnie rozstawiłam 5 krzeseł i zadzwoniłam do Tomka, żeby zjawił się w moim gabinecie za 15 minut. Postanowiłam przejrzeć jeszcze papiery. Gdy kończyłam, zadzwoniła do mnie córka. Teraz, gdy ona jest za granicą, często ze sobą rozmawiamy. Widać, że za mną tęskni, ale również cieszy się, że jest z ojcem.
-Cześć mamo! -Krzyknęła radośnie.
-Hej, kochanie. Co tam? -Spytałam.
I tak porozmawiałyśmy krótką chwilę, ponieważ do mojego gabinetu weszła Aleksandra.


-Olka, powiedz Ani, że zaraz tam przyjdę tylko wpadnę na chwilkę do szefa - powiedział Dawid którego spotkałam w holu
-Oki - powiedziałam i udałam się do gabinetu Strzeleckiej.
-Cześć - przywitałam się wchodząc do środka
-Cześć - powiedział.
-Dawid powiedział, że zaraz przyjdzie, tylko musi pójść na moment do szefa.
-Dobrze, zajmij miejsce.
Chwilę później do pomieszczenia wszedł Tomasz
-Hejka - przywitał się i usiadł. Po chwili przyszedł Wiktor który zajął krzesło po mojej prawej stronie, a na końcu przyszedł Dawid
-Już jestem - powiedział i usiadł na jedynym wolnym krześle po mojej lewej stronie
-Skoro jesteśmy już wszyscy, to zaczynamy - powiedziała Strzelecka
-Razem z Aleksandrą, jak wiecie udałyśmy się do domku, którego adres znalazłyśmy przy ofierze - zaczęła
-Rozdzieliłyśmy się by szybciej przeszukać domek, znalazłam kilka zdjęć i dokumenty dotyczące mafii, o której mówiła ostatnio Aleksandra.
-Ja natomiast znalazłam kolejną martwą... kobietę - powiedziałam patrząc w podłogę.
-Potem pojawił się ten facet, który już kiedyś mi groził. Nie wiedziałam czego chce. - przerwałam
-Powiedziała tylko "że twoja rodzina skrywa jakiś mroczny sekret". Nie bardzo wiem o co mu może chodzić - skończyłam
-Ja i Ania dowiedzieliśmy jak się nazywa facet. Jest to Łukasz Cader, lat 34, zameldowany w Łodzi, z zawodu mechanik, niestety nie jest skłonny do mówienia i niczego konkretnego się od niego nie dowiedzieliśmy - dodał Dawid
-Barbara dalej nie wie, kim jest ta martwa kobieta. Za kilka godzin będzie mieć wszystkie wyniki  - powiedział Wiktor
-Udało mi się dojść do pewnych źródeł, nie są one pewne ale podobno mafia się odradza - dodał Tomek i podał Annie zdobyte przez niego dokumenty.
To była naprawdę długa rozmowa. Zdecydowaliśmy że ktoś musi udać się do miejsca gdzie była pierwotna kryjówka mafii
- Ja i Tomek udamy się tam jeszcze dzisiaj - powiedziała Strzelecka
-Tomek zostań, musimy omówić szczegóły i od razu ruszamy. 
-Okej. - zgodził się
-Reszta może już iść - powiedziała do nas...

-Masz adres? -Spytałam.
-Nie do końca.... Zresztą wytłumaczę ci w samochodzie. -Rzekł Tomek.
-Dobra, no to jedziemy. Może znajdziemy coś ciekawego. -Powiedziałam.
-Okej. -Odpowiedział i wyszliśmy z gabinetu.
Na miejsce dojechaliśmy w około 20 minut. Był to wielki dom w środku lasu. Zaparkowaliśmy w pobliżu i wysiedliśmy z wozu.
Niby powinniśmy zapukać, ale.... Czasami warto złamać przepisy. Okazało się, że dom był otwarty. To dziwne....
Weszliśmy do środka. Mimo że dom nie był nowoczesny i bardzo czysty, nie było tam tragedii. Na początku szybko zajrzeliśmy do wszystkich pokoi. Trochę to zajęło, ale przynajmniej wiemy, że nie ma tam nikogo. W takim razie czas na przeszukiwanie pokoi w celu znalezienia czegoś.... czegokolwiek, co może ułatwić nam sprawę.
W szafkach było dosyć sporo ostrych przedmiotów, typu noże i skyzoryki. Wzięłam jeden nóż i scyzoryk. Może będą tam odciski palców.... Oprócz broni, były tam też jakieś dokumenty.... Niestety nieczytelne....
Następnie, gdy przeszukaliśmy już większość pokoi, trafiliśmy na.... Salon? Można to tak nazwać? Na środku pomieszczenia była kanapa, a wokół niej porozrzucane, niestety zamazane zdjęcia.  Moją Uwagę przykuła jednak jedna rzecz. Cygaro, a właściwie jego niedopałek. Jeszcze świeży. Czyli... Ktoś był tu przed nami.... I to całkiem niedawno....
















-Ola masz teraz czas? - spytał mnie Wiktor, gdy wyszliśmy z budynku
-Tak. - powiedziałam
-Tu niedaleko jest mała kawiarnia, tam porozmawiamy. 
-Dobrze, tylko muszę  powiedzieć Dawidowi.
-Dobra - zgodził się, a ja po chwili znów byłam obok niego.
-No to chodźmy - powiedziałam.
Wiktor zaprowadził mnie do kawiarni której nie znałam, była bardzo przytulna. Zajęliśmy jakiś stolik z rogu i zamówiliśmy gorącą czekoladę dla mnie, kawę dla Wiktora i po kawałku szarlotki
-Pewnie zastanawiasz się, czemu chciałem z tobą porozmawiać.
-I to bardzo - powiedziałam
-Odkąd cię zobaczyłem w biurze Anny po raz pierwszy, wydawało mi się że skądś cię znam - zaczął.
-Postanowiłem więc to sprawdzić i słusznie myślałem.
-Czyli ze mówisz że się kiedyś spotkaliśmy ? - spytałam.
-Nie pamiętam czegoś takiego. - powiedziałam zamyślona
-Chociaż w sumie po tym, jak kiedyś spadłam ze schodów, byłam dwa tygodnie w śpiączce i nie pamiętam co się działo przez dwa miesiące przed wypadkiem - dodałam

-Myślę że to powinno ci coś przypomnieć - powiedział i wyciągnął z torby teczkę...




Obok cygara, było jakieś zdjęcie. Można było zobaczyć na nim dziewczynę. Około 18-19 lat. Po dłuższym wpatrywaniu się we zdjęcie, mam wrażenie że znam tą twarz....



*********************************************************************************
No i to na tyle w dzisiejszym (spóźnionym) rozdziale :P
Mamy nadzieję, że się spodobało :)
Pozdrawiamy
Amelka :)
       I
Olka ♡ ♡ ♡

wtorek, 8 września 2015

Wyniki ankiety

Koniec czasu!!!! :-D

Elo! Jak wiecie kilka dni temu pojawiła się ankieta, w której mieliście odpowiedzieć jak chcecie byśmy dalej prowadziły bloga :)
Chcecie poznać wyniki??? Wiem że chcecie :-D
A oto one;





Następne rozdziały będziemy pisać razem :) to jest wasz decyzja.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale
pozdrawiam
Olka<3<3<3
i
Amelka :)

sobota, 5 września 2015

czwartek, 3 września 2015

Rozdział 15 "Mroczny sekret???"

-Czy ten samochód nie może jechać szybciej? - powiedziałem
-Dawid spokojnie, obie są dobrze wyszkolone - próbował mnie uspokoić Wiktor
-Znam dobrze Olkę. Ona czasami naprawdę potrafi wleźć w niezłe bagno - powiedziałem, a moje ręce bardziej zacisnęły się na kierownicy. Denerwowałem się bardzo. Przecież wiem jaka jest Olka i wiem, że Anka jej nie powstrzyma przed zrobieniem czegoś głupiego.
Po kilku minutach milczenia ujrzałem dom, zaparkowałem przed nim samochód i wsiedliśmy do środka.
-Ania co się dzieje? - spytałem, gdy zobaczyłem jak zbiega ze chodów z bronią w ręce.
-Nie wiem. Usłyszałam jakieś dziwne odgłosy z parteru. -Powiedziała
-Jest tam Olka? - spytałem
-Raczej tak - odpowiedziała
Ja i Dawid odbezpieczyliśmy broń i ruszyliśmy z Anią w głąb domu...




Powoli wchodziliśmy do wszystkich pokoi. Na końcu mieszkania był wąski korytarzyk. Usłyszeliśmy, że dobiega z tamtąd jakaś rozmowa. Powoli przemieszczaliśmy się w stronę komórki.
Zauważyliśmy, że tam była Aleksandra i jakiś mężczyzna....
Na mój znak wbiegliśmy do środka i wycelowaliśmy w mężczyznę.
-Stój! Nie ruszaj się! Obróć się twarzą do ściany! -Krzyknęłam. Gdy facet stał już tak, jak chciałam, dałam znak Dawidowi i Wiktorowi, aby mnie w razie czego osłaniali. Złapałam go za rękę i wykręciłam ją tak, aby zadać mu trochę bólu.
-Może delikatniej, pani Anno? -Spytał z ironią, a ja jeszcze bardziej wykręciłam mu rękę. Potem skułam go w kajdanki.
-Wszystko w porządku? -Zapytałam Aleksandrę.
-Tak, nic mi nie jest. -Odpowiedziała....
...Znowu w pakowałam się w jakieś  cholerne bagno. Dawid ma racje, mam talent do wpadania w tarapaty.
-Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? - spytałam
-Myślisz że coś ci powiem?... - zaśmiał się.
-Powinnaś wiedzieć jednak jedno; twoja rodzina skrywa mroczny sekret - Powiedział.
-Jaki sekret, o co ci chodzi? - byłam coraz bardziej zdenerwowana i przerażona, ale starałam się to ukrywać
-Niedługo się dowiesz, gdyż ktoś chce się z tobą spotkać...
W tej chwili poczułam dziwny niepokój. A co jeśli Strzelecka faktycznie mi nie pomoże? Przecież w tym momencie on może zrobić ze mną wszystko, co tylko sobie wymarzy. Na szczęście moje modlitwy zostały wysłuchane i Strzelecka z Dawidem oraz Wiktorem wbiegli do środka. Anna podbiegła do mężczyzny i obezwładniła go.

-Wszystko w porządku? -Zapytała
-Tak, nic mi nie jest. -Odpowiedziała  
-Ale... -  nie mogłam tego wydusić z siebie, Wiktor podszedł do mnie i spojrzałam tam gdzie ja patrzyłam
- Ania, mamy tu kolejną martwą kobietę - powiedział
- Wiktor zajmij się tym z Aleksandrą. A ja i Dawid przesłuchamy zatrzymanego. -Powiedziała Anna.
- Dobra, zajmiemy się tym - powiedział. Strzelecka i Dawid zabrali zatrzymanego i udali się do samochodu, a ja i Wiktor wzięliśmy potrzebne rzeczy i zabraliśmy się do roboty...


W samochodzie panowała napięta atmosfera. Przez całą drogę nikt się nie odzywał.
Gdy byliśmy już pod siedzibą, weszliśmy z podejrzanym do środka. Sprawdziłam, czy nie ma ostrych przedmiotów. Okazało się, że miał przy sobie żyletkę. Zaprowadziłam ich do odpowiednich ludzi którzy mieli go spisać, a ja w tym czasie udałam się po dokumenty do mojego biura.
-Cześć Anka, co tam? - spytał mnie Tomek, którego spotkałam na korytarzu.
-Idę po dokumenty, będę przesłuchiwać podejrzanego - powiedzialam
-Dobra, to nie przeszkadzam - powiedział i poszedł, a ja weszłam do gabinetu, wzięłam potrzebne dokumenty i poszłam do sali przesłuchań gdzie czekał na mnie Dawid...

Wiktor zadzwonił po kryminologa i zaczęliśmy zabezpieczać ślady, było mi bardzo trudno, mimo że nie miałam z nią kontaktu od 8 lat. W końcu to była moja matka...
-Olka, wszystko  w porządku? - spytał Wiktor nie przerywając pracy.
-Tak... znaczy nie - powiedziałam chaotycznie. -Weźmy się lepiej do roboty.
-Dobra... - powiedział.
Razem z Wiktorem zabezpieczyliśmy wszystkie ślady, które udało nam się znaleźć.  Nie było tego wiele więc szybko skończyliśmy i czekaliśmy na kryminologa.
-Ola powiedz mi co się dzieje. - powiedział Wiktor 
-Ta kobieta... to jest... znaczy była - nie umiałam... nie byłam w stanie tego powiedzieć.
-Ola...
-Już jestem, przepraszam że tak późno - powiedziała .... 


Usiadłam na krześle, a za oknem weneckim stał Dawid. Do pokoju jeden z policjantów przyprowadził naszego podejrzanego. No to zaczynamy przesłuchanie 

- A więc nazywasz się Łukasz Cader, masz 34 lata i mieszkasz w Łodzi. Z zawodu jesteś mechanikiem - zaczęłam
-Czemu groziłeś Aleksandrze Wójcik? -Zadałam pytanie.
-To chyba nie pani sprawa. Może jej groziłem, może nie - powiedział.
-Wydaje mi się, że moja, ponieważ dzisiaj też jej groziłeś.
 -Ma pani papierosy?
- spytał ironicznie.
-Zabawny jesteś. Nie mam, nie palę. -
Odpowiedziałam.
Zadałam mu jeszcze kilka ważnych pytań. Gość był twardy, nic nie chciał powiedzieć.
-Dobra, może kilka dni na dołku otworzy ci gębę.
-Powiedziałam i poprosiłam policjanta, by wyprowadził faceta.
-Twardy jest, co?
-Spytał Dawid.
-Ta... Może jak chwilę posiedzi, to powie coś więcej.

at

-Przepraszam że tak późno, ale trochę się zgubiłam.
-Nic się nie stało Barbaro, rozumiem - powiedział Wiktor
-To gdzie ta ofiara? - drgnęłam gdy usłyszałam jej pytanie. Wiktor powiedział jej gdzie ma iść, a potem odwrócił się do mnie 
-Wrócimy jeszcze do tej rozmowy.
-Dobrze. Ale teraz mamy robotę- Nie czekając na odpowiedź ruszyłam za Barbarą. Wiktor również tam poszedł.
Przez jakiś czas przyglądaliśmy się jak Barbara bada, co przyczyniło się do zabójstwa 
-To był prawdopodobnie zawał, ale nie ma tu całego potrzebnego sprzętu. Zaraz tu przyjadą chłopaki i zabierzemy ją/
-Dobrze - powiedzialam.
Po jakimś czasie przyjechali ludzie, więc my mogliśmy już zakończyć pracę.
Przez jakiś czas jechaliśmy w ciszy
-Ola masz plany na dzisiejszy wieczór? - spytał
-Nie, nie mam żadnych - powiedziałam
-Może byśmy się spotkali? Chciałbym z tobą pogadać na spokojnie.
-Jasne. -Zgodziłam się.

--------------------------
Hej  :)  przepraszam  że  rozdział  pojawia się  tak późno
Ten rozdział napisałam  z Amelką  :)
Pozdrawiam 
Amelka :-) 
I
Olka ♡ ♡ ♡