muzyczka

czwartek, 17 września 2015

Rozdział 17 "Kolejna ofiara i włamania"


Dość późno wróciłam do domu. To, czego się dowiedziałam od Wiktora zupełnie wytrąciło mnie z rytmu.
-Co jest Olka? - spytał mnie Dawid, gdy mnie zobaczył.
-Nie, nic. - powiedziałam
-Na pewno?
-Jestem tylko zmęczona, pójdę spać. - powiedziałam
-Dobra, ja też się udam na spoczynek, dobranoc.
-Dobranocka.
Wzięłam szybki prysznic, zamknęłam się w swoim pokoju, odpaliłam laptopa i włożyłam do niego płytę którą dał mi Wiktor, było na niej sporo zdjęć moich i jego z jakieś wymiany między studenckiej. Tylko dlaczego ja nic z tego nie pamiętam?... i dlaczego do cholery nikt mi nie powiedział że ja na czymś taki wogóle byłam? Czemu wszystko jest takie pokomplikowane....






Gdy wróciłam do siedziby, udałam się do Barbary.
-Cześć. Co wiadomo o ofierze? -Zapytałam.
-Hej. To... Dominika Wójcik, 56 lat. Matka.... Olki. -Powiedziała.
-Cholera, nie wiedziałam. -Rzekłam zdziwiona.
-Co tam masz? -Spytała Barbara, patrząc mi na dłoń, w której trzymałam zabezpieczone cygaro.
-A no tak, w tym domu znalazłam niedopałek cygara. Świeży. Mogłabyś to sprawdzić? 
-Jasne.
-Okej, dzięki. To ja już lecę.
-Powiedziałam i wyszłam z gabinetu Barbary, a następnie z budynku. Wsiadłam do auta i pojechałam do domu.






Obudził mnie  dzwoniący telefon, popatrzyłam na zegarek. Była 9.00. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Odebrałam telefon
-Cześć Ola, mam nadzieję że cię nie obudziłam. - to była Strzelecka
-Nie, coś się stało? - spytałam
-Musimy porozmawiać, dasz radę wpaść do agencji za dwie godziny?
-Pewnie 
-To widzimy się o jedenastej.
Pożegnałam się i rozłączyłam po czym wstałam z łóżka, ubrałam się i udałam do salonu.
-Dawid a ty nie w pracy?
-Moim priorytetem jest pilnowanie Ciebie, dalsze zadania są odkładane na trochę dalszy plan - powiedział
-Nie nudzi cię pilnowanie mnie? - zaśmiałam się
-Oczywiście, że nie - powiedział.
Dawid pomógł mi zrobić śniadanie po czym udaliśmy się na miasto. Przez jakiś czas szliśmy w ciszy
-Co chciał od ciebie Wiktor? - spytał.
Z początku nie chciałam mu mówić, ale wiedziałam że mogę mu ufać.
-Pamiętasz jak ci opowiadałam o tym, jak spadłam ze schodów?
-Tak...  
-Mój tak jakby "opiekun" powiedział mi że to się stało gdy wracałam ze stażu...  - przerwałam
-Wiktor wczoraj powiedział mi że poznaliśmy się  na wymianie między studenckiej w Krakowie i pokazał mi zdjęcia. 
-To ciekawe. - zamyślił się Dawid
-Porozmawiaj z Wiktorem, myślę że to ci pomoże. Ja też poszukam jakiś informacji.
-Dzięki Dawid, prawdziwy z ciebie przyjaciel. - podziękowałam mu i spojrzałam n wyświetlacz telefonu
-O nie 10.30, za pół godziny mam się spotkać z Anną w agencji
-Podrzucę cię niedaleko mam zaparkowany samochód....




Około godziny 9 zadzwoniłam do Wójcik.

-Cześć Ola, mam nadzieję, że cię nie obudziłam. -Powiedziałam.
-Nie, coś się stało? -Zapytała.
-Musimy porozmawiać, dasz radę wpaść do agencji za dwie godziny?
-Pewnie 
-To widzimy się o jedenastej. -Powiedziałam i rozłączyłam się.
W tym momencie do mojego gabinetu wszedł Tomek.
-Cześć Ania. Mam wspaniałą wiadomość. Szef cie wzywa. -Powiedział z ironią.
-O... Faktycznie cudownie. -Odpowiedziałam ze śmiechem. Domyślałam się, po co mnie wzywa, więc szybko przygotowałam dokumenty i wyszłam z pokoju, do gabinetu Dulickiego.
-Witam, Strzelecka. -Powiedział.
-Dzień dobry. Wzywał mnie pan. -Rzekłam.
-Tak, wzywałem. Jak idzie śledztwo? -Spytał.
-Ma początku staliśmy w miejscu, ale teraz mamy już kilka poszlak i myślę, że już nie dużo nam zostaje, by znaleźć mordercę. -Powiedziałam i podałam mu przygotowane wcześniej dokumenty.
-Okej, przejrzę to sobie. Możesz już iść. -Powiedział.
Wróciłam do swojego pokoju, gdy usłyszałam telefon. Odebrałam.
-Słucham?
-Cześć Ania.
-Powiedział Damian.

-A... to ty. Cześć. Co chcesz? -Spytałam.
-Magda chciała z tobą pogadać. Masz chwilę? -Spytał.
-Jasne. -Odpowiedziałam. Pogadałam chwilę z córką, gdy do pokoju zapukała Aleksandra.
-Cześć, dobrze że jesteś. -Powiedziałam.
-Cześć.
-Mam do ciebie kilka pytań.
-Okej.

-Jaki miałaś kontakt z rodzicami? -Zapytałam i zauważyłam jak nerwowo przegryzła wargę.
-Dobry..... -Powiedziała. zauważyłam jednak, że kłamie.
-Mnie nie oszukasz. -Powiedziałam.
-Okej, powiem prawdę. Uciekłam z domu gdy miałam 18 lat... Obiecałam sobie, że już tam nie wrócę.
-Przykro mi. Wiedziałaś że ta ofiara, to twoja matka, prawda? -Zapytałam.
-Tak.... -Odpowiedziała.
-To czemu mi tego nie powiedziałaś?
-Nie wiem sama.....

I tak porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a potem Aleksandra wyszła z mojego gabinetu.






Po rozmowie z Anną udałam się do mieszkania. Dawid musiał zostać w agencji by złożyć raporty, a mi niezbyt chciało się na niego czekać. Gdy szłam obok opuszczonego sklepu, usłyszałam jakiś słaby kobiecy głos. Drzwi były zamknięte ale bardzo stare i spróchniałe, więc udało mi się wyłamać drzwi. Odbezpieczyłam pistolet i weszłam do środka, rozejrzałam się po całym sklepie ale nikogo nie widziałam. Po chwili znów usłyszałam ten głos dobiegający z szafy, podeszłam do niej ostrożnie i delikatnie otworzyłam drzwiczki. Była tam kobieta, nieźle poturbowana i ledwo przytomna. Na ręce miała napis "Następna". Widocznie morderca nie zauważył że kobieta jeszcze żyje, wyciągnęłam  ją z szafy i ułożyłam w bezpiecznej pozycji po czym zadzwoniłam po karetkę i do Anny. Karetka pojawiła się po 10 minutach w miedzy czasie kobieta przestała oddychać i musiałam zacząć ją reanimować, gdy ofiara trafiła w ręce ratowników spytałam się
-Do którego szpitala ją zabieracie?
-Do Żeromskiego na ul. Konwalickiej 34.
-Dzięki.
Karetka odjechała a po chwili przyjechała Anna.
-Co tu się stało? - spytała Anna
-Gdy szłam obok magazynu usłyszałam wolanie o pomoc, więc weszłam tu i znalazłam w szafie tą kobietę. 
-Gdzie ona teraz jest?
-Karetka zabrała ją do szpitala. Nie wiem jakim cudem udało się jej to przeżyć...



 


-Strzelecka, słucham. -Powiedziałam.
-Cześć Ania. Jestem na ulicy Leszczyńskiej, w opuszczonym magazynie. Jest tu jakaś kobieta, żyje, ale to chyba miała być kolejna ofiara mordercy... -Rzekła Aleksandra.
-Okej, jadę tam. -Powiedziałam i wybiegłam z budynku.
Około 15 minut później byłam na miejscu.
-Co tu się stało? -Spytałam.
-Gdy szłam obok magazynu, usłyszałam wołanie o pomoc więc weszłam tu i znalazłam w szafie tą kobietę.
-Gdzie ona teraz jest?
-Karetka zabrała ją do szpitala. Nie wiem jakim cudem udało się jej to przeżyć... -Powiedziała.
Rozejrzałam się po magazynie. Znalazłam kopertę, a w niej standardowo czarna róża i skrawek zdjęcia. Co ciekawe, były też tam zdjęcia.... Moje i Aleksandry. Czyli ktoś nas śledzi.
-Patrz, co znalazłam. -Powiedziałam do Aleksandry.
-No proszę, czyli ktoś nas śledził. -Rzekła.
-Tak. A wiesz co oznacza ta próba zabójstwa?
-Nie rozumiem.
-Nasz podejrzany jest niewinny. Przecież był u nas, gdy ta kobieta została prawie zabita.
-Faktycznie, czyli wypuszczamy go?
-Nie. Przecież ci groził. Ale za morderstwa nie odpowie.


Po całej akcji byłam wykończona więc gdy skończyłam zeznawać, wróciłam z Dawidem do mieszkania z nadzieją że odpocznę po tym dniu. Gdy chciałam otworzyć zamek w drzwiach do mieszkania, okazało się że są otwarte, a jestem pewna że zamknęłam je rano. Ja i Dawid odbezpieczyliśmy pistolety i po cichu weszliśmy do mieszkania, to co tam zastałam mnie przeraziło, wszystkie rzeczy były na podłodze, niektóre meble były poprzewracane i porozwalane. Przejrzeliśmy całe mieszkanie ale nikogo nie znaleźliśmy. Zastanawiam się jak to możliwe że sąsiedzi nic nie słyszeli. Na blacie w kuchni znalazłam list który otworzyłam.

"Czyli dalej w to brniesz. To nie zbyt mądra decyzja. to ostatnie ostrzeżenie, więcej nie będzie. NIE MIESZAJ SIĘ W TO JEŚLI CHCESZ ŻYĆ"
W kopercie znalazłam małą białą róże która na której była...krew . Pokazałam list i róże Dawidowi
-Dzwonimy do Anki - powiedział...





-Okej. Prowadźcie go. -Powiedziałam. Wtedy do pokoju przesłuchań wszedł podejrzany. Przesłuchanie było dość żmudne. Nie chciał nic mówić, dopóki nie postraszyłam go kilkoma paragrafami.
-Okej, powiem ci. Kazał mi to zrobić Christofer Devils. Po prostu kazał mi postraszyć dziewczynę.
-Mam nadzieję, że mówisz prawdę. To wszystko, co chcesz mi powiedzieć?
-Jeśli on dowie się, że sprzedałem go psom, zabije mnie.
-O to się nie martw, obiecuję ci że trochę posiedzisz i nie będzie miał takiej możliwości. Możecie go wyprowadzić. -Powiedziałam, a po chwili dwóch policjantów zabrało Cadra na dołek.
Chwilę później do mojego gabinetu weszła Barbara.
-Słuchaj, ten gość od cygara nazywa się Christofer Devils.
-Cholera, to o nim mówił też ten Cader. Musimy go jakoś znaleźć.
-Tylko jest jeden problem. W aktach jest napisane że on nie żyje od 28 lat.- powiedziała
-Cholera, to ciekawe.
-Masz te dokumenty o mafii?
-Kur*a.... Chyba zostawiłam w domu. Akurat wzięłam je, by w spokoju sobie przeczytać i nie zabrałam ich z powrotem.
-To miłej przejażdżki
. -Powiedziała ze śmiechem.

-Dzięki. -Odpowiedziałam i wyszłam z jej gabinetu.
Weszłam do auta i ruszyłam do domu. Ku mojemu zdziwieniu, drzwi były otwarte. Wyjęłam pistolet i sprawdziłam całe mieszkanie, ale nikogo nie było. Potem sprawdziłam, co zginęło. Okazało się, że sprawdza zrobił tylko bałagan, ale nic nie ukradł.
-Jak dobrze, że nie ma mojej córki.... -Pomyślałam i usłyszałam telefon.






***************************************************************************************************************
To by było na tyle w dzisiejszym rozdziale :)
Podobał wam się? :)
Od dzisiaj rozdziały będą pojawiały się w piątki :)
Pozdrawiamy
Amelka :)
I

Olka ♡ ♡ ♡

2 komentarze:

  1. Hej! Jak można kończyć w takim momencie?! A pozatym rozdział supi! Ciekawe czy ktoś jest w mieszkaniu ani.. Ciekawe co Aleksandra zrobi.. Czy dalej będzie chciała rozwikłać ta sprawę czy też nie?
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :D Wszystkiego dowiesz się niebawem :)
      Również pozdrawiam
      Amelka :)

      Usuń