Wiktor
-Wiktor - z rozmyśleń wyrwał mnie głos kolegi po fachu
-O co chodzi? - spytałem
-Przekażesz Annie że szef ją wzywa? - spytał się mnie
-Dobra a w jakiej sprawie?
-Nie wiem, po prostu miałem przekazać żeby przyszła do jego gabinetu.
-Dobra - powiedziałem i udałem się w kierunku gabinetu Anki. Na pewno się ucieszy gdy przekaże jej te ,,radosne" wieści.
Ania
Siedziałam w gabinecie i myślałam o Olce. Cholera, jak mogliśmy do tego dopuścić. Kolejna rzecz którą zjeb*śmy. Dawid powinien być wtedy przy niej....
Moje myśli przerwał głos Wiktora.
-Cześć Anka. Szef cię wzywa. Nie wiem o co chodzi -Powiedział.
-Okej, już idę. -Odpowiedziałam.
Udałam się pod gabinet Andrzeja, po czym zapukałam do drzwi.
-Wejść. -Powiedział.
-Dzień dobry. Kazał mi pan przyjść.
-Dzień
dobry. Usiądź. -Rzekł stanowczym głosem. -Chciałbym, abyś przygotowała
spotkanie agentów, w którym postaramy się ustalić kilka faktów.
Najlepiej zaraz.
-Dobrze. -Odpowiedziałam.
-Możesz iść. Przyślij do mnie kogoś, gdy zaczniecie spotkanie. -Powiedział.
Wyszłam
z gabinetu. O spotkaniu które odbędzie się za 30 minut, powiedziałam
Wiktorowi i Barbarze, ale dzisiaj w pracy nie było Tomka. Postanowiłam
do niego zadzwonić.
-Cześć Ania. -Powiedział.
-Hej. W pracy się pojawić to już niełaska? -Powiedziałam z ironią.
-Marzę, żeby pójść do pracy, ale obecnie staram się rozszyfrować pewnie dokumenty, które mogą pomóc w znalezieniu zabójcy.
-O, to nieźle. A myślałam że leżysz w łóżeczku i odpoczywasz -Zaśmiałam się. -Za pół godziny robimy spotkanie, zdążysz?
-Raczej tak.
-Okej, to do zobaczenia.
-Pa.
25 minut później.
Wiktor i Barbara byli już u mnie. Brakowało tylko Tomka i szefa. Czekaliśmy na niego jeszcze 10 minut, po czym dostałam sms'a:
,,Przepraszam, spóźnię się 20 minut"
W
takim razie postanowiłam nie czekać na Tomka. Posłałam jakiegoś agenta po szefa, po czym zaczęliśmy spotkanie.
-Witam
wszystkich. Dzisiaj na spotkaniu porozmawiamy na temat tego, co udało
wam się dowiedzieć na temat zabójcy oraz porwania Aleksandry Wójcik.
Uważam, że głupotą była współpraca ze wcześniej wspomnianą osobą.
Naraziliśmy życie jakiejś dziewczynie. -Powiedział Dulicki.
-Ola to nie ,,jakaś dziewczyna". Jej informacje bardzo pomogły nam w śledztwie. -Wtrąciłam się szefowi.
-Dobrze, przejdźmy do zabójcy. Czy wiadomo kto nim jest?
-Wiemy że zabójcą jest niejaki Christofer Devils. Tak na prawdę, wiemy tylko że jest członkiem mafii. Panowała
ona w 1865 roku. Istnieje szansa, że teraz odżywa.
-To wszystko, co wiemy?
-Niestety tak. Ale bardzo możliwe, że agent Tomasz Szpilka przyjdzie za kilka minut i da nam nowe informacje.
-Niestety tak. Ale bardzo możliwe, że agent Tomasz Szpilka przyjdzie za kilka minut i da nam nowe informacje.
-No dobrze, a w sprawie porwania. Wiecie kto to zrobił?
-Nie mamy pewności, ale podejrzewamy ojca Aleksandry, Nikodema Wójcika.
-Nie mamy pewności, ale podejrzewamy ojca Aleksandry, Nikodema Wójcika.
-Dlaczego?
-Gdy
agent Wiktor wraz z Aleksandrą pojechali do Krakowa, dowiedzieli się,
że rodzina Olki ma jakieś powiązania z mafią i zabójstwami.
-Powiedziałam.
-Dodatkowo
fragmenty zdjęć, które znaleźliśmy przy ofiarach, ułożyliśmy w całość.
Widać na nim widocznie mężczyznę i jego córkę. -Rzekła Barbara.
-W
domu Aleksandry znalazłam jej zdjęcie, na którym jest też ten sam
mężczyzna i jakaś kobieta. Prawdopodobnie jej rodzice. -Dokończyłam.
-Dobra robota. Ale czy wiecie, gdzie może przebywać porywacz? -Spytał szef.
-Niestety jeszcze nie, ale mamy nadzieję, że dowiemy się czegoś od Dawida.
-Dobrze. Ale pojadą tam inni agenci.
-Jak to?
-Wy macie się zająć sprawą zabójcy, nie porywacza.
-Ale szefie, przecież to może być powiązane... Musimy się tym zająć,
-Czy ja mówię niewyraźnie? Sprawą porwania zajmą się inni agenci.
-Tak jest. -Powiedziałam niechętnie. Tak naprawdę nie postanowiłam jednak odpuścić.
Nagle do pokoju wbiegł zadyszany Tomek.
-Przepraszam za spóźnienie. Przyniosłem dosyć istotne informacje.
-Słuchamy.
-A więc tak. Odszyfrowałem pliki, które dostałem od Dawida. Christofer Devils, nasz zabójca, przybrał imię Nikodem Wójcik.
-O cholera... Ojciec Olki...
-Dobrze, w takim razie pojedź do Dawida. -Powiedział szef. -Później pomyślimy czy będziecie prowadzić również sprawę porwania.
-Tak jest. -Powiedziałam. Po kilku minutach wszyscy się rozeszli. Wyszłam z budynku i pojechałam do szpitala.
-Dzień dobry. Anna Strzelecka, FBI. Przyjechałam do Dawida Walaszka.
-Dzień dobry. Dawid Walaszek jest na pierwszym piętrze, znajdzie go pani. -Rzekła recepcjonistka
-Dziękuję - Powiedziałam i udałam się na 1 piętro.
Po chwili znalazłam salę Dawida. Leżał na łóżku, wydawał się ledwo żywy...
-Cześć Dawid. -Przywitałam się.
-Anka? Co tu robisz?
-Przyszłam sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku.
-To cud, że żyję. -Powiedział -Dzięki że przyszłaś.
Ja
tylko kiwnęłam głową i czekałam na odpowiedni moment, by powiedzieć mu
że Ola została porwana. Niestety Dawid mnie wyprzedził.
-A co z Olą?
-Cholera, przykro mi, ale... -Mój głos się zaciął -Porwali ją.
-O nie... Powinienem być wtedy przy niej.
-To nie twoja wina.
-Właśnie, że moja! Miałem załatwić jedną sprawę i do niej jechać, a zasnąłem!
-Nie możesz się teraz obwiniać. Ale byłeś świadkiem porwania. Pamiętasz może ich rozmowę?
-Nie. Jedyne co pamiętam to zdanie Olki. ,,Nie jestem twoją córką... Przestałam nią być, gdy skończyłam 15 lat."
-Czyli nasze przypuszczenia się sprawdziły. Ojciec Olki to porywacz i jednocze... -Zaczęłam
mówić -Dawid? Dobrze się czujesz?
-Tak, tak. -Powiedział, a ja wciąż patrzyłam na to, jak bladnie.
-Dawid... - chciałam jeszcze coś dodać, ale zauważyłam że coraz ciężej oddycha. Po chwili do sali weszła pielęgniarka, a ja zostałam wyproszona przez lekarzy na korytarz. Boże co ja zrobiłam... Nie powinnam mu mówić o tym porwaniu....
-Dawid... - chciałam jeszcze coś dodać, ale zauważyłam że coraz ciężej oddycha. Po chwili do sali weszła pielęgniarka, a ja zostałam wyproszona przez lekarzy na korytarz. Boże co ja zrobiłam... Nie powinnam mu mówić o tym porwaniu....
Ola
W pokoju, a może raczej w pomieszczeniu, było bardzo ciemno i duszno. Jedyne okno zostało zabite deskami. Stara tapeta praktycznie odpadała od ścian, a betonowa podłoga była wręcz lodowata.
Wszystko
mnie boli... Po kilku minutach udało mi się otworzyć oczy. Chciałam wstać
ale coś mi w tym przeszkadzało. No tak... przywiązali mi ręce do
kaloryfera. Po głowie krąży mi jedno pytanie; Gdzie ja do cholery
jestem i czemu tu jest tak zimno?
Moje rozmyślenia przerwał mi odgłos kroków i otwieranie zamka. ..
Moje rozmyślenia przerwał mi odgłos kroków i otwieranie zamka. ..
*********************************************************************************
No i to by było na tyle :)
Ten rozdział w większości pisałam ja, Amelka, więc potrwało to trochę dłużej :P
Pozdrawiamy
Amelka :)
I Olka ♥ ♥ ♥
Ten rozdział w większości pisałam ja, Amelka, więc potrwało to trochę dłużej :P
Pozdrawiamy
Amelka :)
I Olka ♥ ♥ ♥