muzyczka

sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 20 "Podejrzany"

Obudził mnie budzik w telefonie, który nastawiłam na 7.30. Przez chwilę jeszcze wylegiwałam się w łóżku. Niezbyt mi się chce z niego wstawać, szczególnie gdy przypomniałam sobie mój wczorajszy wybuch... Po 10 minutach w końcu wstałam z łóżka i ubrałam się, po czym wysłałam sms'a do Dawida. Już miałam wyjść z pokoju, gdy usłyszałam pukanie. Otworzyłam więc drzwi za którymi stał Wiktor
-Cześć Olka. Jesteś gotowa? - spytał
-Hej, tak.
-To co, najpierw idziemy na śniadanie i stworzymy jakiś plan działania?
Zeszliśmy na parter do restauracji, gdzie zamówiłam sobie omlet z powidłami śliwkowymi a do tego herbatę z cytryną. Wiktor natomiast wziął sobie jajecznice z boczkiem i cebulą a do tego kawę.
-To od czego zaczniemy? - spytał
-Dzisiaj udamy się na ten uniwersytet w którym byłam na wymianie, a potem zobaczymy. 




Około 30 minut później byłam na komendzie. Przywitała się ze mną Barbara, która zauważyła mój zły humor.
-Hej Ania, wszystko w porządku? -Spytała Barbara.
-Tak, po prostu...
-Co jest?
-Ten psychopata zabił kolejną osobę. Tym razem 8-letnią dziewczynkę. A ja nadal nie wiem, kim on jest. - Odpowiedziałam.
-Kimkolwiek on jest, działa bardzo sprytnie. Nie obwiniaj się o śmierć tamtej dziewczynki. To nie twoja wina.
-Może i tak.... - Powiedziałam cicho, po czym pożegnałam się z Barbarą i udałam się w stronę gabinetu.

-,,Przede mną nie uciekniesz Ali".... - Cały czas myślałam o tym zdaniu. Gdy siedziałam tak zamyślona, poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-O czym tak myślisz? -Usłyszałam głos Tomka.
-O tej dziewczynce.
-No tak, Barbara mi powiedziała. Przykro mi.
-Gdybyśmy go znaleźli wcześniej, ta dziewczynka by żyła.
-To prawda, ale nie możemy się obwiniać. Trafiła nam się wyjątkowa szuja.
-A po co przyszedłeś?
-Po pierwsze, pocieszyć cię. Po drugie, Barbara prosi żebyś do niej poszła.
-Okej, dzięki za informacje.
-Dobra, ja to lecę, Dawid coś ode mnie chce. Cześć.
-Cześć.



Od razu po śniadaniu udaliśmy się na uniwersytet, gdzie mamy się spotkać z pewnym wykładowcą, który podobno wie co się wydarzyło, gdy byłam na wymianie.
Szliśmy pustym korytarzem w kierunku gabinetu profesora Kruka. Drzwi otworzył nam na około sześćdziesięcioletni mężczyzna.
-Dzień dobry nazywam się Daniel Kruk - powiedział, gdy weszliśmy do gabinetu.
-Dzień dobry, Aleksandra Wójcik a mój to towarzysz, Wiktor Wichura - powiedział.
-Może usiądziemy? - spytał.
Usiedliśmy na kanapie, a profesor usiadł na przeciwko nas.
-No to teraz powiedzcie, dlaczego chcieliście się spotkać.
-Mamy kilka pytań, a pan jest jedyną osobą która może na nie odpowiedzieć - powiedział Wiktor
-Więc pytajcie...
-6 lat temu byłam tu na wymianie między studenckiej, ale nie wiem dlaczego nic z tego nie 
pamiętam. Chciałam się pana spytać co się wtedy wydarzyło.
Profesor Kruk wstał z fotela i podszedł do okna. Przez jakiś czas nikt nic nie mówił.
-Niewiele wiem na ten temat gdyż sprawa została objęta ścisłą tajemnicą, ale powiem to,
 co wiem. - powiedział i ponownie usiadł na swoim fotelu.
-Tego dnia gdy doszło do twojego wypadku ktoś zamordował studentkę, z tego co wiem to dotąd nie znaleziona mordercy
-Ale co mam z tym wspólnego? - spytałam zdziwiona.
-Nie wiem, może zobaczyłaś coś, czego nie powinnaś.- powiedział.
-Ale dlaczego mnie okłamano? Czemu nikt nie powiedział mi, co tak naprawdę się stało?
-Na te pytania niestety nie umiem ci odpowiedzieć, ale radzę poszukać czegoś na temat twojego ojca i swojego pochodzenia, a przede wszystkim znajdź informacje na temat tego morderstwa.
-Ale jak to możliwe że nie pojawiło się nic w gazecie ani w telewizji na temat tego 
morderstwa? -Spytał się Wiktor, który praktycznie przez większość rozmowy milczał.
-Jak już mówiłem utajniono to morderstwo.
Jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy, po czym razem z Wiktorem udałam się do samochodu.


-To co ciekawego masz? -Spytałam Barbary.
-Te fragmenty zdjęć, które znalazłaś przy ofiarach, ułożyłam je w całość. Prawie.
-,,Prawie"?
-Brakuje jednego fragmentu.
-I prawdopodobnie go mam. -Powiedziałam i podałam Barbarze fragment zdjęcia.
-Dzięki, poczekaj 15 minut, to złożę całe zdjęcie.
-Okej. Będę w moim gabinecie.

Około 10 minut później do mojego pokoju weszła Barbara.
-I co? -Spytałam.
-Zdjęcie mam, ale jest rozmazane i nieczytelne.
-W takim razie wyślę to do analizy, może trochę to ,,naprawią".
-Okej. -Powiedziała Barbara i wyszła z mojego gabinetu.







-To gdzie teraz? -Spytał się mnie Wiktor.
-Najpierw poszukajmy informacji na temat tego morderstwa, czyli udamy się na najbliższy komisariat policji, a następnie poszukam czegoś na temat mojego ojca i rodziny, choć nie wiem w czym ma nam to pomóc.
I jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Gdy dotarliśmy na komisariat zgłosiliśmy się do centrali.
-Dzień dobry jestem Wiktor Wichura, agent FBI. -Powiedział i podał dokument potwierdzający jego tożsamość policjantowi
-Dzień dobry sierżant sztabowy Mateusz Wisła. W czym mogę pomóc?
-Potrzebujemy informacji na temat zabójstwa studentki z przed 6 lat
Policjant sprawdził coś w komputerze i powiedział
-Sprawą tą zajmowali się wtedy aspirant Mikołaj Białach i sierżant sztabowy Monika Kownacka, proszę chwilę zaczekać -Powiedział.
Wrócił po 10 minutach i zaprowadził nas do pomieszczenia, gdzie czekali na nas już policjanci, którzy mieli nam pomóc. Usiedliśmy na krzesłach po przeciwnej stronie biurka.
-Cześć Olka - powiedziała blond włosa funkcjonariuszka.
-Hej Monia, cześć Mikołaj. - przywitałam się
-Cześć młoda, jak ja żem cię dawno nie widział.
-Oj tam, tylko 7 miesięcy - powiedziałam
-Dobra koniec tych czułości, czas przejść do sprawy. - powiedziała Monia
-Potrzebujemy wszystkich informacji na temat śmierci tej studentki. - powiedział Wiktor
Mikołaj na chwilę wyszedł z pomieszczenia, po czym wrócił z jakąś teczką i usiadł ponownie na swoim miejscu
-We krwi tej dziewczyny znaleźliśmy coś dziwnego, nigdy wcześniej się z tym nie spotkaliśmy.
-Czy to przez to zginęła? - spytałam.
-Nie, to nie przez to, morderca pociął jej nadgarstki i .... - przerwał - poderżnął gardło. 
Jak można być tak brutalnym... no jak?... Zamknęłam oczy i policzyłam do 10, by się uspokoić, po czym spytałam
-A co z mordercą? Jakieś podejrzenia, poszlaki?
Monika popatrzyła niepewnie na Mikołaja, co mi się bardzo, ale to bardzo nie spodobało.
-Ola mamy pewne podejrzenia... - zaczęła Monika
-Kto - spytałam?
-Nikodem Wójcik - powiedział Mikołaj.
-To niemożliwe... Ale jak?... -zrobiło mi
słabo. -Jak?... skąd?... - nie byłam w stanie poskładać poprawnie zdania.
-Ale co z nim? - spytał Wiktor
-Niestety, ale nie udało nam się go zatrzymać. Zapadł się jak kamień w wodę
Jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy, Mikołaj dał nam kopie dokumentów i po krótkim pożegnaniu, udaliśmy się do samochodu.
-Wiktor wracamy z powrotem, czas przyjrzeć się temu z  innej perspektywy - powiedziałam.
-Masz jakieś podejrzenia? - spytał się
-Tak - powiedziałam.
Gdy dojechaliśmy do hotelu ustaliliśmy, że wrócimy jutro samego z ran. Udałam się do pokoju, by spakować swoje rzeczy.

Gdy skończyłam się pakować, do mojego pokoju wszedł Wiktor.
-Olka może moglibyśmy się przejść? - zaproponował.
-Pewnie - zgodziłam się i udałam razem z nim do pobliskiego parku
-Powoli zaczyna mi się wszystko układać.
-Co masz na myśli? - spytał
-Te wszystkie groźby które  dostawałam, to włamanie do mojego i Anki mieszkania...
-Myślisz że?...
-Myślę, że muszę bardziej przyjrzeć się mojej przeszłości i rodzinie, jestem pewna że tam znajdę odpowiedzi na wszystkie pytania.
-A co z twoim ojcem. co o nim sądzisz?
-Jestem prawie pewna, że ma coś wspólnego z tymi morderstwami - powiedziałam.
Doszliśmy do strumyka, nad którym był wybudowany drewniany mostek, Oparłam się o poręcz.
-Wiktor, a co jeśli to prawda, jeżeli mój ojciec jest za to wszytko odpowiedzialny? - spytałam
-Ola, znamy cię i wiemy, że jesteś dobrą osobą. Nie osądzaj siebie za błędy swojego ojca jakiekolwiek by one nie były. Po za tym to na razie tylko podejrzenia
-Ale... - chciałam jeszcze coś powiedzieć, gdy on zamknął mi usta pocałunkiem, delikatnie przyciągnając mnie do siebie
Oddaliśmy się zupełnie tej chwili, później wtuliłam się w niego... Czułam się bezpieczna w jego objęciach, Wiedziałam że w razie potrzeby, mam kogoś, kto mi pomoże.
-Obiecuje ci, że zawszę będę przy tobie. - powiedział. S
taliśmy jeszcze nad tym strumykiem przez dobre pół godziny.




=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=_=


No i to by było na tyle, jeżeli chodzi o dzisiejszy rozdział :)
Mamy nadzieję, że wam się podobał.
Pozdrawiamy
Amelka :)
I
Olka <3<3<3




6 komentarzy:

  1. Hej Super rozdział! Monika i Mikołaj w rozdziale super! I jeszcze na końcu ten pocałunek genialnie! Czekam na więcej.
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Dzięki za komentarz :)
      Pozdrawiam
      Amelka :)

      Usuń
  2. Hej!! Super rozdział :)
    Ale fajnie że Olka i Wiktor się pocałowali! Jeszcze czekam na pocałunek Anki i Tomka to będzie mega! :D
    I czy może ojciec Olki jest zabójcą? Ale to pokręcone XD
    Pozdrawiam
    Ania :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!!!
    Wprowadzenie Białacha i Kownackiej z PiP-super to wymyśliłyście :)
    Końcówka cudowna. Ten pocałunek...
    Czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    żabka

    OdpowiedzUsuń